Anna

Mam na imię Anna. Jestem żoną Andrzeja od 15 lat, mamą dwóch córek, które są z nami, i dwóch synków, którzy są już w Niebie. Jestem ze wspólnoty Rodzinna Woda Życia w Warszawie. We Wspólnocie od 1999 r. Od ok 6 lat posługuję w Diakonii modlitwy wstawienniczej we wspólnocie. Na przestrzeni 3-4 lat, miałam możliwość słuchania o modlitwie uwolnienia; serce się zapalało, ale czerpało głównie dla siebie. Bóg bardzo łagodnie i cierpliwie przygotowywał mnie do mojej, osobistej modlitwy uwolnienia. Chowałam się przed nią, chciałam trwać w tym co znałam. Bałam się, że nie uniosę odpowiedzialności za podarowane mi, nowe, uwolnione życie. Brakowało dyspozycji serca do przebaczenia „na przepadłe”. Widziałam, że Bogu bardziej zależy na mojej wolności, niż mnie samej. Przed wakacjami tego roku nastąpiło pewne przyspieszenie. Nasz Pan ma swoje sposoby. Napisałam maila z prośbą o wyznaczenie terminu, otrzymałam odpowiedź – i wówczas już nie było odwrotu. Wiedziałam, ile mam czasu (dokładnie) na przeczytanie książki i przygotowanie się. Modlitwa odbyła się 6 września.

Wówczas, bezpośrednio po modlitwie, byłam przede wszystkim zmęczona, jak po ciężkiej pracy. Przypuszczam, że nie mniej zmęczone były osoby modlące się za mnie. Bo i była to ciężka praca; warstwa po warstwie, odzieranie siebie. Niemniej jednak, choć byłam świadoma, że od teraz odpowiedzialność za własne życie spoczywa w moich rękach, i koniec zwalania winy na innych, na rany  z przeszłości, na demony…, to było to na poziomie wiedzy, jeszcze nie serca. Przyjmowałam rozumem, i ufałam, że Pan przyjął moją decyzję i słowa. Z mojej strony świadomość i determinacja woli, serca tam jeszcze nie było, ale Panu to wystarczyło. Zaczął działać.

Wielką łaską było dla mnie uczestniczenie w spotkaniu obu DM na Rakowieckiej we wrześniu. Umocniliście mnie, pobudziliście moje serce do działania dla Pana. Przyszłam nieśmiało, a zapragnęłam tam, słuchając Was, wejść w posługę modlitwą 5 kluczy. Zgłosiłam więc swoją gotowość, żeby „nie leżało” ?  Geograficznie, bliżej mi do DM w Warszawie.

W miniony weekend uczestniczyłam w konferencji o modlitwie uwolnienia wg 5 kluczy.

No i dopiero tam wszystkie „puzzle” wskoczyły na swoje miejsce.

Odzyskałam w pełni i przyjęłam, moją tożsamość i dziedzictwo. Jestem córką Króla i chcę żyć w Jego Królestwie, Królestwie ŚWIATŁOŚCI!!

Mam poczucie, jakby nad moim uwolnieniem Bóg postawił „kropkę nad i”.

Wiem czego chcę, i wiem, czego na pewno nie chcę.

Były takie sfery w moim życiu, w których mówiłam demonowi „odejdź”, ale sercem „zostań”. Tak trochę jedną nogą chcę być TU, ale drugą jeszcze „tam”. ODESZŁO. ODESZŁO! Nie potrafię przenieść tutaj mojej wdzięczności Bogu. Stało się to, jakoś naturalnie. Wiedziałam, wychodząc w niedzielę do domu, że coś się zmieniło. Spokojnie, bez fajerwerków. Po prostu przyszedł odpowiedni czas.

Jezus, mój Zbawiciel, uwolnił mnie. Od wielu duchów. Pokazał mi też, że w pewnych relacjach, pragnienie ludzkiej akceptacji i zainteresowania było u mnie większe, niż pragnienie wolności. Jeszcze po modlitwie uwolnienia miałam takie doświadczenie, sytuację, w której zrezygnowałam ze zdrowego rozsądku i godności, na rzecz potwierdzania u kogoś, że się liczę. No i te same koleiny: rozczarowanie, uraza, ból, poczucie odrzucenia. Widziałam to zresztą i wcześniej, przed modlitwą uwolnienia. Wiedziałam, że tak nie może być, próbowałam zrywać własnymi siłami, prosiłam Boga, ale zawsze gdzieś w głębi serca chciałam, by coś zostało dla mnie. Według moich wyobrażeń i wizji. Czyli „odejdź” ale „zostań”. Brrrr…

Na konferencji Bóg mnie dotknął. KLUCZ 5!!! Przyjąć błogosławieństwo Ojca. Wiecie, ja chyba nie za bardzo zwróciłam uwagę na ten klucz w czasie mojej modlitwy uwolnienia. Nie wiem dlaczego. Jak o tym myślę teraz, mgła. Pamiętam, że skupiałam się na tym, że długo już tam jesteśmy, że tych dwoje poświęca mi tyle czasu, że przecież mają swoje domy, rodziny… Nawet im o tym powiedziałam, to pomodlili się za mnie bym potrafiła przyjmować dar, ofiarę, i umiała się tym cieszyć – no niesamowici byli!

Rozwala mnie to, jak dobry jest  Bóg. Zrobił mi powtórkę, zapytał jeszcze raz, ustami o. Romka, a potem z mocą, Małgosi: czy przyjmiesz moje błogosławieństwo? Zostałam umocniona w mojej tożsamości, i teraz już jestem gotowa zostawić moje stare „ja”, i przyjąć na nowo swoją tożsamość w Chrystusie.

Nagle, stało się zupełnie naturalne. Alleluja!!! :)))

Bóg zdobył na nowo moje serce, całe (!), a ja pozwoliłam się zdobyć.

Chcę patrzeć tylko na Ciebie Jezu, w Tobie mam wszystko. Ty sam wystarczysz!

„Dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziele świętych w światłości. On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów.” (Kol 1, 12)

Bóg uwalnia nie tylko OD czegoś, ale także  DO czegoś. Zawsze. Nie może być pustki. Niesamowite dla mnie jest to, że te propozycje od Boga przychodzą od razu, zaproszenia do współpracy.

Kolejna rzecz, to determinacja we mnie, aby nie wchodzić w żadne, ŻADNE, dialogi z demonem. Zawsze źle na tym wychodziłam. Dość. Szatan ma tyle władzy nade mną, ile ja mu sama dałam. Ani mniej, ani więcej. Uświadomienie sobie tego, bardzo mi pomogło. Kiedy staję w autorytecie Jezusa, jako Jego córka i dziedziczka, mająca udział w Jego dziedzictwie, to mocą tego dziedzictwa, mocą władzy Jezusa, której mi udziela, mogę gromić demony. Tak, bo Jezus żyje we mnie! On jest po mojej stronie:

„Żadna broń ukuta przeciwko tobie nic nie wskóra, a każdemu językowi, który w sądzie przeciwko tobie wystąpi, zadasz kłam. Takie jest dziedzictwo sług Pana i ich sprawiedliwość ode mnie pochodzi mówi Pan”! (Iz 54, 17)

AMEN. ALLELUJA!!!

Dziękuję Panu za ten czas łaski, za Domy Miłosierdzia, za Wasz czas, wkład pracy i serce.

Słowa prelegentów to jedno, ale Wasze świadectwo przyjaźni z Jezusem i miłości do Niego przemawiają znacznie mocniej. Obserwowałam Was, i miałam pragnienie, które zamieniło się w modlitwę: Panie, chcę tak jak oni. Wasze dzieci, biorące udział w tym dziele – ach, to dopiero Ewangelizatorzy!

Wasze wzajemne relacje, pełne szacunku i miłości – coś pięknego.

Niech Wam Pan błogosławi wciąż, i jeszcze. Nie ustawajcie.

Dziękuję i polecam Was Panu. Będę tęsknić.

Anna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *